Mam nadzieję, że nie znudziła Was jeszcze ta historia... Niby taka krótka, ale jednak opis długi. Ale jak sobie przypominam jak to wszystko wyglądało i jak było przyjemnie to uśmiech sam wstępuje na twarz. U Was też? :)
Jak dowiedzieliście się w poprzednim opisie pierwszy dzień był bardzo intensywny - pobudka o 3.15 nad ranem, podróż autem, lot, zwiedzanie i błogi sen... Tak... Sen... Ten właśnie, którego tak brakowało musiał szybko odejść w zapomnienie i czekać na ponowne zaproszenie, abyśmy nadal mogli chłonąć pełną piersią to co Rzym na najlepszego do zaoferowania. Drugi dzień miał być zdecydowanie krótszy, więc z hotelu wyruszyliśmy przed 9 ( co i tak było późną godziną, jednak nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności delektowania się włoskim śniadaniem z pyszną, aromatyczną kawą). W każdym razie pojechaliśmy Metrem do Stacji Colosseo i naszym oczom ukazał się niezwykły monument. Ten kto widział, wie, że budowla robi piorunujące wrażenie. Miejsce krwawych igrzysk, które były rozrywką dla Cezara i jego poddanych. Któż z nas nie oglądał Gladiatora z przystojnym Russellem Crowem?
Zostawiając niechlubną przeszłość oraz współczesną kinematografię za sobą, chciałabym Wam powiedzieć, że nie mogło zabraknąć selfie z Koloseum w tle :) Sami popatrzcie.
Ale co się wydarzyło dalej...? Ja nie planowałam wejścia do środka, ponieważ stwierdziłam, że mamy za mało czasu ( ok. 3 godzin), ale męska część wycieczki ( czyżby odezwał się w nich samiec alfa, który nakazywał zobaczyć miejsce gdzie walczyli muskularni niewolnicy, zwani gladiatorami?), porwała Hanię i zostawiła nas (tj. mnie i Martę) i poszliiii! Zdążyłam zobaczyć tylko ich plecy! Tak im się spieszyło do kolejki. Ta nie była jakoś bardzo długa z racji dość wczesnej godziny, ale i tak na min. 30 minut stania. Nauczona doświadczeniem, postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce i zorientować się czy rodziny z dziećmi nie mogą "przypadkiem" ;) skorzystać z drugiego wejścia, gdzie nie było praktycznie nikogo. :) Uprzejmy Pan z obsługi powiedział, że muszę mieć wejściówki (których oczywiście nie mieliśmy), ale odesłał mnie do kas, które znajdują się po lewej stronie od Koloseum stojąc przodem do wejścia metra (jakby ktoś chciał skorzystać) i powiedział, że tam dostanę DARMOWE i wtedy będziemy mogli wejść bez oczekiwania w głównej kolejce! Leciałam jak na skrzydłach. Nie wiem dlaczego, ale te 3 stanowiska, z dala od głównego wejścia, nie były w ogóle oblegane i podchodzili do niego tylko nieliczni. Bez problemu otrzymaliśmy "złote tickety" uprawniające do wejścia. Mało tego! Był to bilet łączony uprawniający również do wejścia na Forum Romanum oraz Palatyn. Tego dnia bilety dla wszystkich były darmowe. Więc oprócz czasu zaoszczędziliśmy także kasę! :) Ten krótki wyjazd obfitował w same pozytywne zaskoczenia!
Bilet łączony kosztuje 12 EUR, a ulgowy 7,5, a osoby do 18 roku życia mają DARMOWY WSTĘP!
Po wyjściu z Koloseum skierowaliśmy się traktem (który obecnie znajduje się w remoncie) w Stronę Placu Weneckiego z górującym Pomnikiem Ojczyzny, mijając po drodze Forum Romanum. Nie wchodziliśmy do środka, mimo, że mieliśmy bilet. Stwierdziliśmy, że wszystko widać doskonale z góry, a czas płynął nieubłaganie. Plac Wenecki stanowił bardzo ważny, bo sentymentalny element dzisiejszego dnia. To właśnie tam powiedziałam TAK mojemu Krzysiowi :))) A tego dnia gościliśmy w tym samym miejscu z małą istotką, która na zawsze odmieniła nasze życie. Prawie się wzruszyłam. ;)
jak widzicie nie potrafimy robić normalnych min do zdjęć ;) |
Było to cudowne zakończenie naszej Rzymskiej przygody. Nie pozostało nic innego jak biegusiem na metro, do hotelu po walizki i znów wszystko wyliczone co do minuty, ale zdążyliśmy na samolot ( który i tak wystartował z ponad godzinnym opóźnieniem, jakoś po 14). I to był jedyny negatywny akcent podczas naszego pobytu.
Podsumowując:
Stacją wyjściową zarówno pierwszego i drugiego dnia był Dworzec Termini.
Pierwszego dnia zwiedziliśmy po kolei:
1. Watykan ( Muzea Watykańskie z Kaplicą Sykstyńską, Plac i Bazylikę Św. Piotra).
2. Zamek oraz Most Św. Anioła przechodząc na drugą stronę Tybru.
3. Jedną z uroczych włoskich knajpek z pysznym jedzeniem i niesamowitym klimatem.
4. Plac Navona z Fontanną 4 rzek.
5. Panteon.
6. Fontannę di Trevi.
7. Plac Hiszpański ze Schodami hiszpańskimi.
Drugiego dnia zobaczyliśmy:
1. Kolloseum.
2. Forum Romanum.
3. Plac Wenecki.
W mojej ocenie to kwintesencja Rzymu i mimo, że czasu było niewiele i tempo było dość szybkie to żadne z nas nie żałuje. Był to tak pozytywny czas, obfitujący w wiele niespodzianek, że na bardzo długo pozostanie w naszej pamięci. Hania dała radę! My daliśmy radę! Byłam i jestem z nas naprawdę dumna! :)
A Wy co sądzicie o tym wyjeździe? Zdecydowalibyście się na taki hardcore? :)
Wszystko się udało , zgodnie z planem, widać że jesteś świetną organizatorką stworzoną do organizowania takich wspaniałych wypadów . Wspaniała rodzinka , widząc po minach , że odpowiadają wam takie wycieczki, a Hani chyba najbardziej bo robi fikuśne miny tak trzymać
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miły komentarz :)
UsuńO kurna, i ja się wzruszyłam, szczególnie przy tym zdjęciu z pierscionkiem, a potem z tą naszą piękną słodką małą Krasnalką:)
OdpowiedzUsuńJejku! To ostatnie zdjęcie jest urocze! Ale to musi być wspaniałe uczucie wrócić do tak pięknego miejsca, w którym wydarzyła się tak ważna chwila dla dwóch osób, i to jeszcze z malutkim członkiem rodziny! :) Czytałam wszystkie wpisy i każdy bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Uśmiech był na mojej twarzy cały czas, ale pojawił się jeszcze większy, gdy przeczytałam o tych oświadczynach sprzed prawie 7 lat :) Naprawdę świetnie zorganizowaliście czas. A Ty jesteś bardzo sprytna! Nieźle załatwiłaś te darmowe wejściówki :D Grunt to się dobrze ustawić w życiu, a Ty pokazujesz, że to potrafisz na każdym kroku!
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję za miłe słowa! :)
UsuńAle super opowieść! rewelacyjne zdjęcia i wspaniała rodzina. Ach, zazdroszczę wrażeń.
OdpowiedzUsuńEleganckie rodzinne fotki :) Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńCudne zestawienie to po 6 latach :) Ja byłam tam sama w 2005, wrzuciłam monetę do fontanny Di Trevi i obiecałam sobie, że przyjade kiedyś z kimś kogo kocham. niestety jeszcze mi się nie udało, ale planujemy wyjazd z córką i mężem :) a co do harcorowego zwiedzania to my spędziliśmy jesienią z naszym niemowlakiem... 24 godziny w Londynie :) Także moje zdanie jest takie - WARTO, zawsze warto :) :) :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Może teraz do Londynu? "Co warto zobaczyć w Londynie – darmowe miejsca do odwiedzenia" https://www.blogerzyzeswiata.pl/2017/01/09/what-see-in-london-darmowe-miejsca-odwiedzenia/
OdpowiedzUsuń